Niespodziewanie PKS Augustyn przegrywa na swoim stadionie z Grunwaldem Wrocław.
Liczna kadra Augustyna przybyła do szatni stadionowej obiektu przy ulicy Na Niskich Łąkach. Oczywiście tradycji musiała stać się zadość i kilku z zawodników nie omieszkało się spóźnić na odprawę, którą poprowadził trener, Adam Rynkowski. O dziwo w gronie spóźnionych nie było Wojciecha Knafla. W szatni gracze Klubu z ulicy Sudeckiej włożyli nowe stroje i wysłuchali porad trenerskich oraz wskazówek, których udzielił Adam. Następnie wszyscy poszli na intensywną rozgrzewkę. Na dworze było dosyć zimno, dlatego też gracze nie oszczędzali się podczas ćwiczeń.
Arbiter przyszedł chwilę przed godziną 18:00 i sprawdził obuwie zawodników wchodzących na boisko, następnie nie widząc przeciwskazań wyprowadził wszystkich na murawę. Piłkę wygrali gospodarze i po „wojennym” okrzyku rozpoczęli grę. Piłka chodziła od zawodnika do zawodnika, jak po sznurku. Wszyscy byli zdumieni piękną grą Augustyna. Grunwald nie radził sobie z szybkimi podaniami graczy w czerwono-białych strojach i zaczął grać agresywnie, co bardzo wytrąciło z równowagi podopiecznych Adama Rynkowskiego. Goście faulowali niesportowo, początkowo sędzia był dosyć pobłażliwy i dopiero w momencie, kiedy PKS zaczął grać w stylu Grunwaldu i arbiter przestał przymykać oko na to, co się dzieje na boisku i pokazał pierwsze żółte kartki. Z Augustyna tylko dwóch graczy w pierwszej odsłonie zobaczyło upomnienie żółtym kartonikiem, Cezary Olejnik oraz Jakub Gawryś. Wynikiem takiej gry było wiele rzutów wolnych, a dwa z nich przyniosły bramki dla Grunwaldu. W pierwszej sytuacji piłkę wrzuconą w pole karne strącił Iñaki Lopez i piłka wpadła do bramki Adama Bulzackiego. Przy drugiej bramce też można powiedzieć o samobóju, ponieważ wrzucona piłka w pole karne nie została opanowana przez golkipera Augustyna i niefortunnie odbiła się od jednego z obrońców PKS-u i zatrzepotała w siatce. Bramki nie były niczym przyjemnym dla zawodników Klubu z ulicy Sudeckiej, jednak widać było, że chcą walczyć dalej i nie składają broni. Takie podejście przyniosło bramkę, którą strzelił Iñaki Lopez. Od razu zawrzało na trybunach Augustyna. Bramka podbudowała gospodarzy, którzy jeszcze kilkakrotnie w pierwszej połowie zaatakowali bramkę Grunwaldu, jednak starania nie przyniosły podwyższenia wyniku. Trzeba też zaznaczyć, że od momentu zdobycia kontaktowej bramki goście stali się jeszcze bardziej agresywni i już ich nie interesowała piłka, ale chęć zrobienia krzywdy przeciwnikowi. Grunwald dzięki takiej grze jeszcze raz się cieszył ze strzelenia bramki. Arbiter zakończył połowę przy stanie 1:3.
W przerwie trener Augustyna dokonał dwóch zmian, z boiska zdjął Cezarego Olejnika oraz JakubaFeję, za nich zameldowali się Jakub Borowiecki i Michał Zieliński. Następnie po wielu niemiłych słowach gracze weszli ponownie na murawę, ich celem miało być zwycięstwo. Druga połowa wyglądała dużo lepiej, jednak wciąż nie brakowało pojedynków między przeciwnikami, przeważnie niesportowych. Augustyn dzięki takim zagrywkom Grunwalda zaczął grać w przewadze jednego gracza. Adam Rynkowski będąc już przekonanym o zwycięstwie zdjął z obrony Jakuba Gawrysia i wpuścił Kamila Mioduckiego, który niedługo po wejściu strzelił bramkę kontaktową. Wszystkim się wydawało, że teraz PKS zacznie strzelać bramki i wygra to spotkanie, ale było całkiem inaczej. Do ostatnich minut gracze w czerwono-białych strojach nie byli już w stanie umieścić futbolówki w bramce Grunwalda. Jeszcze w 90 minucie Adam ściągnął Piotra Stefaniki i dał szansę zagrać Kamilowi Hajne. Poza tym już do końca spotkani nic ważniejszego się nie wydarzyło, oprócz zmarnowanych rzutów wolnych.
PKS Augustyn przegrał na swoim boisku i na swoje życzenie 3:2 z Grunwaldem Wrocław. Wynik nikogo nie satysfakcjonuje i zmusza do jeszcze cięższej pracy, aby ostatnie dwa spotkania w rundzie jesiennej przyniosły 6 punktów.