W ostatnim meczu dość krótkiej w tym sezonie rundy jesiennej PKS Augustyn podejmował jako gospodarz na Stadionie Oławka Pogoń Wrocław. Zapowiadało się na zwyczajny mecz w dobrej atmosferze, na co wskazywały doświadczenia z poprzednich spotkań z tą drużyną. Jednak tego dnia przekonaliśmy się jakie negatywne emocje w niektórych może wywołać mecz C-klasy.
Na początek przebieg spotkania. Po raz kolejny w tej rundzie PKS Augustyn prowadził grę, stwarzał sytuacje, a to przeciwnicy zdobywali bramki. Po sennych pierwszych dziesięciu minutach gracze Pogoni przeprowadzili pierwszą składną akcję, która od razu zakończyła się golem. Zawodnicy Augustyna zwarli szyki i wzięli się za odrabianie strat, co zaowocowało kilkoma sytuacjami, w których albo brakowało szczęścia, albo strzały były minimalnie niecelne: dwa słupki (Oskar Wójcik i Inaki Lopez) oraz poprzeczka (Wojciech Knafel). Niektórzy zawodnicy gości nie przebierali w środkach i raz po raz chamsko i niebezpiecznie faulowali naszych graczy. Sędzia niestety nie reagował i nie napomniał żadnego z nich w odpowiednim momencie, by zapobiec eskalacji brutalnej gry. Nasz trener, kiedyś też sędzia z wieloletnim doświadczeniem, widząc co się dzieje i czym to grozi starał się zwrócić sędziemu głównemu uwagę na te sytuacje, co bardzo nie spodobało się jednemu z zawodników rezerwowych gości (nr 7). Zaczął on początkowo słownie atakować Adama, a gdy usłyszał od niego, by się nie wtrącał, zaczął go obrażać po czym wszedł w strefę techniczną PKS-u i usiłował uderzyć go w twarz. Sytuacja ta zakończyła się masową konfrontacją zawodników obu drużyn, w trakcie której co prawda ostre słowa padały z obu stron, ale z ust zawodników i osób towarzyszących drużynie gości (głównie pijanych „kibiców” którzy podsycali agresywne zachowania) usłyszeliśmy pierwsze groźby: „zobaczycie po meczu”, „zaraz dostaniesz w ryja”. Cała konfrontacja trwała dość długo, przepychanki trwały prawie 5 minut, skończyło się na dwóch żółtych kartkach za nierozważne popchnięcia po jednej dla każdej ze stron. Gdy gra została wznowiona jej obraz się nie zmienił, PKS przeważał, ale to Pogoń znowu zdobyła bramkę po przedniej urody strzale z 25 metrów. Do przerwy wynik 0:2.
Na drugą połowę wyszliśmy mocno zmotywowani. Trener od razu po przerwie wprowadził Kamila Hajne i Jakuba Gawrysia licząc, że uda się jeszcze odwrócić losy meczu. W drużynie gości jak gdyby nigdy nic na boisku pojawił się Sławomir Żmudziński (nr 7), ten sam, który pokazał swoją agresję w pierwszej połowie będąc na ławce rezerwowych. Nim się spostrzegliśmy było już 2:2. Pierwsza bramka dla Augustyna padłą po pięknej trójkowej akcji Jakub Feja, Wojciech Knafel, a wykończył ją Cezary Olejnik. Kolejna akcja to przejęcie piłki w środku pola i przytomny strzał Inakiego Lopeza obok bezradnego bramkarza gości. Na boisku meldowali się kolejni zawodnicy rezerwowi: Jakub Borowiecki, Michał Antczak i Jan Buczeluk, a przebieg gry wskazywał, że kolejne bramki dla PKS-u są tylko kwestią czasu. Jednak zawiodła, jak zwykle w tym sezonie, skuteczność. Dodatkowo gracze Pogoni zamiast skupiać się na grze w piłkę zaczęli brutalnie kopać naszych zawodników po nogach w każdej możliwej sytuacji. Jednymi z najbardziej poszkodowanych byli Piotr Stefanik, Kamil Hajne i Oskar Wójcik, jednak praktycznie każdy z naszych zawodników odczuł „trudy” tego meczu. Od około 60 minuty gry praktycznie już nie było tylko ciągłe kłótnie z sędzią, odkopnięcia piłki przy rzutach wolnych, wyzwiska zarówno z ławki jak i na boisku, faule w myśl zasady „nie dojdę do piłki to chociaż złamię mu nogę” i wieczne pretensje o wszystko. Kumulacją były kolejne groźby „policzymy się cwaniaczku po meczu”, „zobaczysz jak obiję ci mordę” kierowane już bezpośrednio przez zawodnika gości z nr 14 do naszego obrońcy. Na domiar złego w 80 minucie Pogoń po wrzutce z rzutu wolnego strzeliła przypadkową bramkę na 2:3. Ostatnie 10 minut meczu ciężko nazwać w ogóle grą. Zawodnicy PKS-u próbowali wyrównać, ale goście wykorzystywali każdą okazję na przerwanie gry, symulację kontuzji czy kłótnie z sędzią. W drugiej połowie sędzia główny w końcu zauważył swój błąd i zaczął karać zawodników Pogoni napomnieniami, w sumie otrzymali oni 6 żółtych kartek oraz jedną czerwoną (za dwie żółte). Dla porównania tylko jeden z graczy Augustyna otrzymał napomnienie i to w pierwszej połowie. Niestety mimo chęci nie udało się doprowadzić do wyrównania i po raz kolejny będąc drużyną lepszą piłkarsko przegrywamy spotkanie.
Warto również zauważyć, że niektórzy z zawodników Pogoni, w myśl zasady co na boisku zostaje na boisku, po końcowym gwizdku podeszli i normalnie podziękowali za grę, a nawet przeprosili za swoje zachowanie, czy faule w trakcie meczu (np. nr 7, nr 10). Inni natomiast nie zdobyli się na taki gest (w szczególności nr 23), a nawet szykowali się do realizacji gróźb wykrzyczanych w trakcie meczu. Zawodnik grający tego dnia z nr 14 czekał przed wyjściem z szatni na naszego obrońcę blokując mu drogę na parking chcąc udowodnić nie wiadomo co w bójce bez świadków. Doszło nawet do popchnięcia w przejściu na parking. Na szczęście inni zawodnicy Augustyna byli w pobliżu i agresor nie miał jak zrealizować swoich planów. Skończyło się na około 10 minutowej blokadzie wyjazdu z parkingu kilku kolejnych groźbach i wyzwiskach.
Niestety mecz z zespołem wydawało się kulturalnym i poukładanym okazał się największą patologią w historii występów PKS-u Augustyn w C-klasie. Dziwi przyzwolenie społeczne na takie zachowanie w trakcie zawodów nie tylko względem zawodników, ale również sędziego, który też usłyszał wiele wyzwisk ze strony drużyny gości.
Teraz czeka nas przerwa zimowa, a po niej runda wiosenna, w której spróbujemy udowodnić, że można w C-klasie wygrywać nie brutalnością i cwaniactwem, tylko grając po prostu w piłkę.